czwartek, 3 maja 2012

Rozdział 4



Budzik zadzwonił o 9.30. Wstałam od razu i poszłam do łazienki. Make-up, ciuchy itp. Zajęło mi to razem ze śniadaniem 1,5 godziny. Mama była zaskoczona widząc mnie w pełni gotową do życia o 11 rano / ;) / Zazwyczaj wstaje o 12 czy jakoś tak.
-A co ty tu robisz?- spytała zaskoczona mama
-Mieszkam, a w tej chwili oglądam telewizje- odpowiedziałam nie odrywając nawet wzroku od ekranu.
-No wiem. Ale tak wcześnie?-spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
-Taaa.- odpowiedziałam- Nie mogłam spać. To już dziś! A jak wygram? Przecież z nimi nie pojadę? A co będzie jak się tylko ośmieszę.?-zadawałam multum pytań, jakby mama byłaby wróżką.
-Wszystko będzie dobrze-powiedziała przytulając mnie.
-Co będzie dobrze?- nagle do salonu wparowała moja młodsza siostra-Amanda- z tak dziwnym pytaniem.
-Wszystko!- odpowiedziałam zdenerwowana
-Twoja siostra idzie na casting do One Direction.- wygadała się mama
-Aaaa! Jest casting One Direction?- krzyczała na całą dzielnicę
-Tak.- odpowiedziałam od niechcenia.
Jak to mówiła mama-mała Amanda odziedziczyła talent po siostrzyczce-. Moja siostra miała 11 lat, ale jak na ten wiek była bardzo dojrzała no oprócz sprawy One Direction.
-Mogę jechać? Tylko się przygotuje i możemy ruszać. Mogę?-spytała podekscytowana Amanda- imię miała wybierane przez tatę /oczywiście/.
-Jak chcesz, to możesz- powiedziała spokojnie mama, a Amanda zaczęła piszczeć na cały dom.


Poszłam do swojego pokoju. Postanowiłam zadzwonić do Jessicy, by poinformować ją, iż moja siostrzyczka jedzie z nami na casting.
*Rozmowa telefoniczna*
-Hej Jess- powiedziałam smutna
-Hejka mała! Co tam? Gotowa na prawdziwe show?- krzyknęła do telefonu podekscytowana
-Nie- odpowiedziałam krótko
-Jak to nie?!- spytała, drąc się do komórki
-Amanda z nami jedzie.- skrzywiłam się
-Co?!- wykrzyczała- Wszystko! Nawet może spaść meteoryt na Ziemię tylko nie AMANDA.
-Wiem... To co dziś o 14?- spytałam weselej
-Tak.- oznajmiła i rozłączyła się.
Wiedziałam, że Amanda od dziecka chciała mnie wygryźć z tańca, ale tym razem na pewno jej się nie uda..
/ pukanie do drzwi/
-Proszę- powiedziałam
-Hej. Nie jesteś zła, że idę razem z wami na ten casting- spytała nieśmiało Amanda
-Nie no coś ty.- oznajmiłam i wskazałam miejsce na łóżku
-Dzięki. Bo wiesz ja chcę spełniać marzenia, tak jak ty. Proszę obiecaj mi, że nie będziesz zła jak ja wygram, a ty nie. -usiadła i powiedziała
-No pewnie, że nie. Po prostu wtedy będę wiedziała, że One Direction nie wie co to talent- zaśmiałam się, a Amanda rzuciła we mnie poduszką- No chodź tu.-rzekłam i rozłożyłam ręce do tulenia.
Amanda wyszła do łazienki, bo była jeszcze w proszku,a na zegarku ukazała się już godzina 13.30.
Jess miała przyjść o 14, a wyjść z domu miałyśmy o 15.
Zaczęłam czytać książkę. I nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Podbiegłam do drzwi, w drodze do nich mało się nie zabiłam o buty Amandy. Otworzyłam.
-Hej!- powiedziała radośnie .
-No hejka!- odpowiedziałam i przytuliłam kumpele.
-I jak tam?- mówiła przechodząc przez próg.
-Muszę się jeszcze przebrać. Chodź na górę.- powiedziałam i pociągnęłam ją do schodów.
 * Pokój Molly*
-Może to?- oznajmiłam pokazują strój- luźną beżową bluzkę i  białe legginsy, a do tego trampki.
-Co?-krzyknęła Jess- To się nie nadaje.! Twoja mama jest projektantkom ubrań dla wielkich sław, a ty nie wiesz jak się ubrać.?- powiedziała Jessica. Wiem, że to trochę wrednie zabrzmiało, ale ja tam tylko się śmiałam.
-No już koniec tych śmiechów- powiedziała, przerywając zabawę- Załóż to!
-W końcu tańczysz coś wzruszającego i romantycznego. Prawda?- pytała znając prawdę.
-Tak jest- odpowiedziałam ja w wojsku .
Przebrałam się i mogłyśmy ruszać. Casting odbywał się w sali Masters, więc nie miałyśmy daleko. 
-Amanda!-krzyknęłam ze schodów do siostry na znak, że już się zbieramy do wyjścia
-Już!-odpowiedziała.
Wszystkie wyszłyśmy z domu bardzo fajnie ubrane, uczesane i umalowane. Miałam tylko nadzieje, że Liam ani Niall nie będą mnie pamiętać z galerii, tamtego razu kiedy podpisywali płyty.
-Zaraz będziemy.-powiedziała podekscytowana Jess-O! A tu w prawo.-dodała, a zza rogu ukazał się wielki tłum tancerek, wokalistek lub innych muzyków- w każdym razie fanek 1D.
-Ok. Teraz to się boję.- powiedziałam przerażona.
-Przecież na sali będzie tylko One Direction-oznajmiła Jessica
-No i właśnie to mnie przeraża
Podeszłyśmy z wielkim trudem do stolika, by zarejestrować się jako uczestniczki castingu i zapisać na odpowiednią listę- tancerzy, wokalistów lub instrumentalistów. Później dostałyśmy takie naklejane numerki jak X-Factor. To sprawiło, że jeszcze bardziej się przeraziłam. Wszystko było tu takie profesjonalne i w ogóle. Mój numerek to : 0003-dość dziwny. Jess miała 1999- całkowicie odmienny, a Amanda 0002- to znaczy, że wchodziła po mnie. Jessica była w grupie wokalistów, więc ich numerki były od 1800 czyli, że była 199.- Uuu. Trochę słabo.. :(
-Staramy się jak możemy, by wszystkich was zobaczyć, ale jeśli zaistniała, by taka sytuacja, że nie zdążymy, to występ takiej osoby odbędzie się jutro i wyniki również będą jutro. Więc się sprężajcie LUDZIE!- oznajmił  menadżer 1D-Simon Cowell.
Siedziałyśmy właśnie na ławce i rozmawiałyśmy wszystkie trzy o piosenkach, które wybrałyśmy. Amanda powiedziała, że nam nie zdradzi tej tajemnicy, więc i ja postanowiłam zatrzymać tytuł jako sekret, który znałam tylko ja. 
-Ja zaśpiewam One Thing.- powiedziała Jessica.
-Wow. To super.-powiedziałam, choć tak naprawdę nie obchodziło mnie to.
Do mojego występ było jeszcze trochę czasu, bo na razie występowali wokaliści i byli przy numerach 2016 i szli coraz ,,niżej", postanowiłam, że wyjdę przed salę i pooddycham świeżym powietrzem i przynajmniej na chwilę zapomnę o stresie i piszczących fankach.
-Idę na dwór, na momencik. Muszę się przewietrzyć.- powiedziałam i wstałam z ławki
-Ok- powiedziały w tym samym czasie dziewczyny
-Raz, dwa, trzy, moje szczęście!- krzyknęła Amanda
-Nie jesteś za stara na takie zabawy?!-oznajmiłam zaskoczona, Jess tylko mi przytaknęła.
Wyszłam przed salę, która mieściła się w pięknym teatrze. 
-Nareszcie spokój- pomyślałam
A jednak nie. Cały czas ktoś wchodził i wychodził z teatru, a to było wkurzające. Zdecydowałam się, że przejdę się za teatr, może tam będzie spokój i cisza.
Na szczęście była tam ławka. Usiadłam i zaczęłam machać nogami jak małe dziecko. Nawet głupek, by zauważył, że coś mnie trapi. Nagle ktoś koło mnie stanął, nie widziałam jego twarzy, ponieważ moje oczy były zapatrzone w moje piękne buty.
-Hej.. Co jest?-powiedział ktoś.. Ten głos był znajomy.
Podniosłam głowę, a tam stał Niall Horan we własnej osobie.
-Mówisz do mnie?- spytałam jak głupia, przecież nikogo innego tam nie było.
-No jasne. Stres cie zżera?-zapytał zaciekawiony i usiadł obok mnie.
Podniosłam głowę jeszcze raz i uśmiechnęłam się lekko.
-Tak trochę.
-Hmm... Skądś znam ten uśmiech... Niech się zastanowię..- powiedział i podrapał się po głowie.
-Już wiem. Molly? Prawda?- spytał ze śmiesznym wyrazem twarzy.
-Niall Horan, prawda?- uśmiechnęłam się ponownie
-Hehe.. Tak prawda... Wszystko będzie w porządku.. Tylko się nie bój. One Direction nie gryzie.- powiedział i objął mnie ramieniem. To było takie... Hmm.. Romantyczne? Tak, tak właśnie myślałam w tamtej chwili, która trwała bardzo krótko. Niall wstał , puścił do mnie oczko i powiedział:
-Muszę wracać. Ale pamiętaj, że jeśli będziesz się stresowała, to nie pokażesz tego co chcesz pokazać. A widzę, że nie możesz przestać o tym myśleć . Na sali będę tylko ja, Liam, Harry, Zayn i Louis czyli same przystojniaki. Czego tu się bać?-uśmiechnął się tak nadzwyczajnie ciepło, słodko, a zarazem zadziornie, że i ja też zaczęłam się uśmiechać.
-Dzięki. No idź już.-powiedziałam.
-0003- muszę zapamiętać. Hej!-oznajmił i zniknął w wielkim korytarzu przepełnionym fankami i różnymi ludźmi z ochrony. 
-Wow. Niall Horan zapamiętał moje imię! Awww..- pomyślałam, wstałam z ławki i udałam się do dziewczyn, bo wiedziałam, że za nie długo występ Jessicy. 
-I jak? Stresik jest?- zapytałam szczęśliwa
-Trochę. A ty co? Spotkałaś jakiegoś dobrego duszka i tak szczęśliwa.?-zapytała
-Można tak powiedzieć-odpowiedziałam tajemniczo
-Numer 1999!- krzyknął jakiś facet przy wejściu na scenę.
-Idę. Pa!- powiedziała i poszła.
*Występ Jessicy*
-Hej. Jak masz na imię i co tu robisz?- powiedział Harry i podniósł głowę, a wtedy zobaczył kogo gości. Jess była naprawdę ładna, więc Hazza trochę się speszył z powodu tej odegranej regułki, którą mówi się wszystkim.
-Harry chciał powiedzieć: No hejka! Co tam u Ciebie? Przedstaw się nam proszę?-powiedział Louis, ratując przyjaciela z opresji.
-Mam na Jess, to znaczy Jessica. I jestem tu,żeby pokazać wam co to prawdziwy talent wokalny.- powiedziała odważnie dziewczyna
-Dobra. No to dawaj.
  Coś w tym stylu, tylko dużo ładniej! : P
Jessica skończyła śpiewać- cisza.
-Wow.. Ale Polką to ty na pewno nie jesteś!-pierwszy odezwał się Zayn
-Zdradził mnie angielski akcent?-zapytała
-Albo akcent albo imię i nazwisko, Jessico White- oznajmił Louis
-Ok, to widzimy się później.- powiedział Harry, a Jess zeszła ze sceny.
*Koniec występu Jessicy*
-Byłaś świetna!-krzyknęłam i podbiegłam do niej, by ją przytulić.
-No wiem.- odpowiedziała kumpela.(ale skromna)
-Fakt, dobra jesteś.- przyznała Amanda.
Później już żadna się nie odzywała. Mijały minuty, godziny i jeszcze raz godziny, a oni wzywali numer 0010.
-Już niedługo!- powiedziałam.
-No..- odpowiedziała Amanda
Minęła godzina i wezwali:
-Numer 0003!
-OK. Idę! Życzcie mi szczęścia!-powiedziałam na pożegnanie
*Występ Molly/Julii*
-No i nareszcie 0003. -oznajmił radośnie Niall, jego kumple spojrzeli najpierw na niego, a później na mnie. Uśmiechnęłam się.- Przedstaw się i powiedź co nam pokażesz.- dodał blondasek
-Mam na imię Julia, ale przyjaciele mówią do Molly. Chciałabym dla was zatańczyć.
-Ok. -powiedział Harry, chyba znużony tym wszystkim.
Za kilka sekund usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki ,,Moments". Jak zwykle tańczyłam i zapomniałam o wszystkim. W pewnym trochę trudnym momencie choreografii zachwiałam się. Prawie upadłam, ale pomyślałam, że jak teraz się podam to będzie porażka na całej linii. Postawiłam na improwizacje, ale nie byłam taka sama jak przed pomyłką. Kostka strasznie zaczęła mnie boleć, ale przezwyciężyłam ból. Później ucichła muzyka.
-Super.- powiedział Louis, ale w jego głosie słychać było małe kłamstewko.- Do zobaczenia.
Zeszłam ze sceny.
*Koniec występu Molly*
------------------------------------------
Rozdział totalnie długi! Pisałam go z 4 dni.. Jeszcze raz
PROSZĘ O KOMENTARZE!
Szafa Zaklęć   
,, Nigdy nie mów nigdy"
,,I wszystko może się zdarzyć"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz